Paprotki

Postanowiłam w końcu od czegoś zacząć, żeby nie wyglądało na rozgrzebane, tylko jak zaplanowane i skończone. Wybór padł na paprotki. Odkryłam całkiem sporo paprotek podczas rozciągania siatki. Tam gdzie rosły nie byłoby z nich żadnego pożytku, więc znalazłam im lepsze miejsce – przy wejściu, przy siatce, pod leszczyną. W tym miejscu niestety też już coś rosło – chwasty (ciekawe jak się nazywa ten, który króluje na mojej działce?) i pokrzywy. Trzeba było je wyrwać, a z ziemi wybrać korzenie, żeby nie odrastały. To ostatnie zadanie postanowiłam zrobić bardzo dokładnie, żeby w późniejszym czasie mieć spokój. Zobaczymy jak to będzie. W każdym razie przez dokładność proces zagospodarowania tego kawałka trwał aż dwa dni – 6,5 roboczogodzin.

Jestem z siebie DUMNA!

Dodaj komentarz