Archiwum

Mieszkańcy

Dzisiejszy dzień to niemal sielanka. Wczoraj wieczorem namoczyłam sobie cebulki mieczyków (20), frezji (10) i czegoś jeszcze co kupiłam w ferworze walki, a nie pamiętam co to było (8). Dzisiaj musiałam je posadzić.

Posadzenie to nic innego jak rozgrabienie rabatki, co nie było zrobione wcześniej z braku sił, wykopanie rowków na cebulki i zalanie ich obficie wodą, wsadzenie cebulek, zasypanie i podlanie obficie wodą.

Dostałam też dzisiaj truskawki (12) i pojedyncze sztuki różnych drobnych roślinek. Truskawki dołączyły do poziomek dając nadzieję na letnie zbiory, a roślinki trafiły na rabatkę, czyniąc ją jeszcze bardziej chaotyczną i kolorową, ale przynajmniej mniej pustą. Procedura dosadzania kwiatków i truskawek jest podobna co cebulek – trzeba wykopać dziury/rowki , zalać obficie wodą, wstawić roślinkę, zasypać i podlać wodą. Tyle razy ile mamy roślinek.

Wśród roślinkowych niespodzianek były białe fiołki, które razem z wszystkimi fioletowymi, postanowiłam ulokować obok paprotek. Fiołki okazały się być podwójną niespodzianką. W środku w ziemi siedział taki wielki robal. Biały i tłuściutki, pewnie larwa czegoś jeszcze straszniejszego! Brrrrrr! Ale zakopałam go, co mi tam. (Po sprawdzeniu hasła „larwa żuka” okazało się, że prawdopodobnie ocaliłam chrabąszcza majowego. Brrrrr! Latający! Najgorszy! Mam nadzieję, że one nie przywiązują się do miejsca wychowania…) Mniejszą niespodzianką było to, że fiołką też trzeba było wykopać miejsce, zalać wodą i po zasypaniu znowu podlać.

Czy wystarczająco często pojawia się zagadnienie wody? Każde wiadro wody, to 2 wyciągnięcia wiadra ze studni i przeniesienie jej około 30-50 metrów w zależności od lokacji (i moich szacunkowych danych). Nie narzekam, ale to nic miłego. Chociaż wydawać by się mogło, że podlanie kwiatków, to taka wisienka na torcie, sama słodycz. A jednak… Zużyłam dzisiaj MNÓSTWO ciężkich wiader wody. Z każdym dniem coraz więcej, a przecież nic prawie jeszcze nie rośnie! Trzeba jednak przyznać, że woda w studni jest wspaniała, niewiarygodnie chłodna i taka zupełnie inna niż w kranie. Wieczorem modlę się o tą wyczekiwaną burzę, żeby samo się podlało.